Często wybierając się na jakiś film do kina lub chociaż chcąc wybrać repertuar na "filmowy wieczór" z przyjaciółmi zbieram opinie od znajomych. Jakie filmy im się podobały, co warto obejrzeć. Niektórzy wciąż wygłaszają subiektywne opinie, inni - rzetelniejsi - starają mi się w skrócie opisać klimat i wątek aby możliwie obiektywnie opisać mi jakiego kina mam się spodziewać. Ocenę pozostawiają mi. Jest też kilka osób, które zna mnie już na tyle dobrze, że mówią często "spodobałoby Ci się", albo "jak podobało Ci się to obejrzyj też to - trochę straszne - ale zobaczysz, że warto się pobać. W Twoich klimatach." Czasami trafiają, czasami nie, ale generalnie znają mnie już trochę i doradzają mi najlepiej jak potrafią.
Opinie o filmach
Opinie jakie czytam pod recenzjami filmów ... hmm ... Ujmę to tak. Nie rzucają mi się w oczy opinie obiektywne. Czyli fakty. Raczej krzykliwe "pierwsza część była lepsza", albo "super", czy coś w stylu "po co w ogóle kręcili coś jeszcze", "idźcie koniecznie, genialny film". Nic nie mówiące komentarze, przez które trzeba się przedzierać.
Pośród fal takich i podobnych uwag można czasem znaleźć perełki. "Jestem wrażliwą osobom i moim zdaniem w filmie jest za dużo krwi.", "Mój ośmioletni syn bawił się świetnie, ale jego starszy brat, lat 17, wynudził na śmierć.", albo "Mam 28 lat, jestem matką dwójki bliźniaków - lat 13. Moim zdaniem film jest zbyt brutalny jak na 13latków. Za dużo w nim przemocy."
Takie opinie, które wnoszą coś do ogólnego opisu filmu, to rzadkość. Chwała tym ludziom, że są ! Najczęściej spotyka się je w komentarzach pod bajkami dla dzieci. W innych często takich zimnokrwistych, naszpikowanych faktami ocen brak.
100 punktów i sławę wróżę portalowi, który wprowadzi do systemu komentarzy guziczek "odsiej subiektywne".
Dlaczego winicie niewinne filmy?
Chciałem skupić się na opiniach w stylu: "ten film jest do du**" albo "po co robiliście kolejną część? To chłam w porównaniu z pierwszą."
Weźmy na start Trylogię Tolkiena. Jest nakręcona i wyreżyserowana dość jednolicie - nieprawdaż ? Nie ma jakiś szczególnych różnic pomiędzy nimi. Styl, kostiumy, Świat są na mojego oko spójne. Nic dziwnego skoro całość wyreżyserował ten sam gość Peter Jackson. To jest nasz wzór. Teraz czas na odejścia od reguły.
Ktoś pamięta "Krótkie spięcie" ? Czy komuś podobała się bardziej druga część od pierwszej ? Mi osobiście nie i myślę, że istnieje znaczna rzesza osób, która podziela moje zdanie. Może to przez to, że pierwszą część wyreżyserował John Badham a drugą już Kenneth Johnson. No ale nic może to przypadek. Idźmy dalej.
Wracając, z kina po "Harry Potter i więzień Azkabanu" miałem dziwny niedosyt. Coś mi nie grało. Nie miałem nic filmowi konkretnie do zarzucenia, po prostu... takie dziwne uczucie, że coś było nie tak, źle, że nie na taki film się wybierałem. Tym bardziej dziwne, że dwie poprzednie części były super. Po powrocie sprawdziłem reżysera. Nie był to Chris Columbus ale Alfonso Cuarón. No cóż życie.
Butterfly Effect
Jestem obecnie na świeżo po obejrzeniu trzeciej części Efektu Motyla. Drugiej nie widziałem wcale. Pierwsza szalenie mi się podobała. O każdej kolejnej opinie były różne (te subiektywne). Część pisała, że jest super, inny, że beznadzieja.
Z pierwszą częścią nie miało to za bardzo nic wspólnego. Tam ktoś miał pomysł i ten pomysł było widać w filmie. On urzekł tych, którzy okrzyknęli ten film genialnym.
Po obejrzeniu trzeciej części znowu sprawdziłem reżysera. Zmienił się. Gość zrobił film o zabijaniu. Film, opinie o którym zaczęli wygłaszać nie specjaliści od "Butterfly Effect", ale specjaliści od filmów w stylu "Piła" a w tej kategorii (domyślam się bo nie jestem fanem) BFE 3 jest myślę fatalny. Z jakiś przyczyn reżyser wepchnął film do szuflady innej kategorii, kategorii gdzie nie ma szans, kategorii, w której opinie przestały dotyczyć tytułowego motywu a zaczęły "historii zabijania", kategorii gdzie głos zaczęli zabierać wielbiciele gore i innych - pokrewnych.
Przez różową szybkę
Jakie są z tego wnioski. Moim zdaniem idąc na film należałoby patrzeć nie na tytuł, ale na tytuł i na reżysera - a często już ten drugi wiele nam powie. Można szybko i bez problemu sprawdzić jego portfolio. Być może sprawdzenie w tworzeniu jakich filmów ma doświadczenie da nam wystarczający pogląd o tym czego możemy w kinie się spodziewać.
Jeżeli trzecia część HP była IMHO gorsza niż dwie poprzednie, a BFE 3 to "Time-machine Saw-killer" a nie Butter Fly Effect to może czas oceniać filmy po reżyserach i to ich karcić za to co nam się podobało a co nie? Warto też odnosić się do tego co podobało nam się w pierwszej części. Ta sama opinia względem "którejś części" i bez podobnego porównania zmienia wszystko.
Chiny serwisowi, który wprowadzi w komentarzach opcję "Za najlepszą z poprzednich części uważam: (o) pierwszą, ( ) drugą, ( ) trzecią".
Showing posts with label film. Show all posts
Showing posts with label film. Show all posts
Thursday, July 16, 2009
Thursday, December 25, 2008
Walt Disney - mistrzostwo w antropomorfizacji
Wczoraj miałem okazję obejrzeć w telewizji bajkę "Auta", o czerwonej wyścigówce :) Film szalenie mi się podobał, naprawdę dobrze się bawiłem oglądając go. Największe wrażenie zrobił na mnie świetny polski dubbing, byłem naprawdę dumny z naszych polskich aktorów.
Równocześnie przypomniał mi się film WALL.E. Czy Wy też zauważyliście, że Walt Disney, jakby, że im przestaje wystarczać robienie zwykłych bajek, filmów, ale że celowo sobie "utrudniają". Utrudniają obierając za cel postaci zupełnie nieożywione i jakby ambicjonalnie mówili "teraz my ... tak je ożywimy, że to będzie musiało być coś niesamowitego". Auta były naprawdę dobre, ale kto oglądał WALL.Ego pamięta, że tam ... tam to było już mistrzostwo. Te roboty praktycznie nic nie mówiły, kwestie wygłaszali przedewszystkim ludzie - a ... ta cała mimika, zachowanie, czytelność gestów i ich przesłanie ... to wszystko było robione po mistrzowsku. Film o robotach, które były tak ludzkie ... coś niemożliwego.
Zastanawiam się czym jeszcze zaskoczy nas Disney. Może teraz będzie film o kamieniach, którym rzucą nas na kolana ;) Nie wiem, ale cele jakie sobie wyznaczają to dla mnie z góry nudne filmy, z których robią hity. Tylko tak dalej !
Sunday, August 24, 2008
Łowcy smoków - o co chodzi ?
Ok - prawda. Przyznaję się bez bicia. Chciałem iść na film, z dobrą akcją. Właśnie wróciłem z kina. Wybrałem Łowców Smoków. Kobieta sprzedająca bilety i Pani wpuszczająca na sale - były w niezłym szoku widząc mnie wchodzącego na salę. Film był chyba rzeczywiście dla dzieci skoro ostatni seans zaczynał się około godziny 15:45.
Na początku zdziwił mnie "wytwórca". Coś mało mi znanego - biorąc pod uwagę, że znam może z 4, którzy robią pewnie 90% filmów to powiedziałem sobie - ok. Mają konkurencję, co z tego, że mało znani - może się właśnie postarają. Na początku, gdy tylko rozpoczął się film (bajka ?) .... byłem mocno zawiedziony grafiką i efektami specjalnymi. Miałem ochotę na film akcji, z dobrymi efektami, a ich brak dało się zauważyć już po 2 minutach. No ale, cóż - nawet kiepsko zrobione filmy niosą ze sobą często jakieś ważne przesłanie. Pocieszając się, że film być może zaskoczy mnie swoją treścią - oglądałem dalej. Bajka jak bajka. Treść wydała mi się szalenie infantylna... to znaczy ... Film miał 80 minut, przy czym z 5 minut to napisy początkowe (takie odniosłem wrażenie), i opowiedz tu historię tak, aby nie robić skrótów myślowych, uproszczeń i wszystko opowiedzieć. Jeżeli nawet jest to wykonalne - to tu się nie udało. Bajka więc wydała się pisana jakby "na kolanie". Co do przesłania z całego filmu wydłubałem tylko 3 rzeczy.
+ Uwierz w siebie i w to, że potrafisz - są ludzie, którzy w Ciebie wierzą, a ty nie jesteś przeciętny ale powołany do rzeczy nieprzeciętnych
- Posłuszeństwo jest relatywne
- Kiedy poczujesz się potraktowany niesprawiedliwe wolno Ci kraść - w relatywnie dobrej sprawie
Tak więc film wypada raczej in minus z punktu widzenia wartości wychowawczych. Chyba nie zrozumiem filozofii ludzi, którzy robili film. Czas wrócić do Kopciuszka i Zakochanego Kundla.
Na początku zdziwił mnie "wytwórca". Coś mało mi znanego - biorąc pod uwagę, że znam może z 4, którzy robią pewnie 90% filmów to powiedziałem sobie - ok. Mają konkurencję, co z tego, że mało znani - może się właśnie postarają. Na początku, gdy tylko rozpoczął się film (bajka ?) .... byłem mocno zawiedziony grafiką i efektami specjalnymi. Miałem ochotę na film akcji, z dobrymi efektami, a ich brak dało się zauważyć już po 2 minutach. No ale, cóż - nawet kiepsko zrobione filmy niosą ze sobą często jakieś ważne przesłanie. Pocieszając się, że film być może zaskoczy mnie swoją treścią - oglądałem dalej. Bajka jak bajka. Treść wydała mi się szalenie infantylna... to znaczy ... Film miał 80 minut, przy czym z 5 minut to napisy początkowe (takie odniosłem wrażenie), i opowiedz tu historię tak, aby nie robić skrótów myślowych, uproszczeń i wszystko opowiedzieć. Jeżeli nawet jest to wykonalne - to tu się nie udało. Bajka więc wydała się pisana jakby "na kolanie". Co do przesłania z całego filmu wydłubałem tylko 3 rzeczy.
+ Uwierz w siebie i w to, że potrafisz - są ludzie, którzy w Ciebie wierzą, a ty nie jesteś przeciętny ale powołany do rzeczy nieprzeciętnych
- Posłuszeństwo jest relatywne
- Kiedy poczujesz się potraktowany niesprawiedliwe wolno Ci kraść - w relatywnie dobrej sprawie
Tak więc film wypada raczej in minus z punktu widzenia wartości wychowawczych. Chyba nie zrozumiem filozofii ludzi, którzy robili film. Czas wrócić do Kopciuszka i Zakochanego Kundla.
Subscribe to:
Posts (Atom)