Thursday, July 16, 2009

Obwiniajcie reżyserów - filmy są niewinne

Często wybierając się na jakiś film do kina lub chociaż chcąc wybrać repertuar na "filmowy wieczór" z przyjaciółmi zbieram opinie od znajomych. Jakie filmy im się podobały, co warto obejrzeć. Niektórzy wciąż wygłaszają subiektywne opinie, inni - rzetelniejsi - starają mi się w skrócie opisać klimat i wątek aby możliwie obiektywnie opisać mi jakiego kina mam się spodziewać. Ocenę pozostawiają mi. Jest też kilka osób, które zna mnie już na tyle dobrze, że mówią często "spodobałoby Ci się", albo "jak podobało Ci się to obejrzyj też to - trochę straszne - ale zobaczysz, że warto się pobać. W Twoich klimatach." Czasami trafiają, czasami nie, ale generalnie znają mnie już trochę i doradzają mi najlepiej jak potrafią.

Opinie o filmach

Opinie jakie czytam pod recenzjami filmów ... hmm ... Ujmę to tak. Nie rzucają mi się w oczy opinie obiektywne. Czyli fakty. Raczej krzykliwe "pierwsza część była lepsza", albo "super", czy coś w stylu "po co w ogóle kręcili coś jeszcze", "idźcie koniecznie, genialny film". Nic nie mówiące komentarze, przez które trzeba się przedzierać.

Pośród fal takich i podobnych uwag można czasem znaleźć perełki. "Jestem wrażliwą osobom i moim zdaniem w filmie jest za dużo krwi.", "Mój ośmioletni syn bawił się świetnie, ale jego starszy brat, lat 17, wynudził na śmierć.", albo "Mam 28 lat, jestem matką dwójki bliźniaków - lat 13. Moim zdaniem film jest zbyt brutalny jak na 13latków. Za dużo w nim przemocy."

Takie opinie, które wnoszą coś do ogólnego opisu filmu, to rzadkość. Chwała tym ludziom, że są ! Najczęściej spotyka się je w komentarzach pod bajkami dla dzieci. W innych często takich zimnokrwistych, naszpikowanych faktami ocen brak.

100 punktów i sławę wróżę portalowi, który wprowadzi do systemu komentarzy guziczek "odsiej subiektywne".

Dlaczego winicie niewinne filmy?

Chciałem skupić się na opiniach w stylu: "ten film jest do du**" albo "po co robiliście kolejną część? To chłam w porównaniu z pierwszą."
Weźmy na start Trylogię Tolkiena. Jest nakręcona i wyreżyserowana dość jednolicie - nieprawdaż ? Nie ma jakiś szczególnych różnic pomiędzy nimi. Styl, kostiumy, Świat są na mojego oko spójne. Nic dziwnego skoro całość wyreżyserował ten sam gość Peter Jackson. To jest nasz wzór. Teraz czas na odejścia od reguły.

Ktoś pamięta "Krótkie spięcie" ? Czy komuś podobała się bardziej druga część od pierwszej ? Mi osobiście nie i myślę, że istnieje znaczna rzesza osób, która podziela moje zdanie. Może to przez to, że pierwszą część wyreżyserował John Badham a drugą już Kenneth Johnson. No ale nic może to przypadek. Idźmy dalej.

Wracając, z kina po "Harry Potter i więzień Azkabanu" miałem dziwny niedosyt. Coś mi nie grało. Nie miałem nic filmowi konkretnie do zarzucenia, po prostu... takie dziwne uczucie, że coś było nie tak, źle, że nie na taki film się wybierałem. Tym bardziej dziwne, że dwie poprzednie części były super. Po powrocie sprawdziłem reżysera. Nie był to Chris Columbus ale Alfonso Cuarón. No cóż życie.

Butterfly Effect

Jestem obecnie na świeżo po obejrzeniu trzeciej części Efektu Motyla. Drugiej nie widziałem wcale. Pierwsza szalenie mi się podobała. O każdej kolejnej opinie były różne (te subiektywne). Część pisała, że jest super, inny, że beznadzieja.
Z pierwszą częścią nie miało to za bardzo nic wspólnego. Tam ktoś miał pomysł i ten pomysł było widać w filmie. On urzekł tych, którzy okrzyknęli ten film genialnym.

Po obejrzeniu trzeciej części znowu sprawdziłem reżysera. Zmienił się. Gość zrobił film o zabijaniu. Film, opinie o którym zaczęli wygłaszać nie specjaliści od "Butterfly Effect", ale specjaliści od filmów w stylu "Piła" a w tej kategorii (domyślam się bo nie jestem fanem) BFE 3 jest myślę fatalny. Z jakiś przyczyn reżyser wepchnął film do szuflady innej kategorii, kategorii gdzie nie ma szans, kategorii, w której opinie przestały dotyczyć tytułowego motywu a zaczęły "historii zabijania", kategorii gdzie głos zaczęli zabierać wielbiciele gore i innych - pokrewnych.

Przez różową szybkę

Jakie są z tego wnioski. Moim zdaniem idąc na film należałoby patrzeć nie na tytuł, ale na tytuł i na reżysera - a często już ten drugi wiele nam powie. Można szybko i bez problemu sprawdzić jego portfolio. Być może sprawdzenie w tworzeniu jakich filmów ma doświadczenie da nam wystarczający pogląd o tym czego możemy w kinie się spodziewać.

Jeżeli trzecia część HP była IMHO gorsza niż dwie poprzednie, a BFE 3 to "Time-machine Saw-killer" a nie Butter Fly Effect to może czas oceniać filmy po reżyserach i to ich karcić za to co nam się podobało a co nie? Warto też odnosić się do tego co podobało nam się w pierwszej części. Ta sama opinia względem "którejś części" i bez podobnego porównania zmienia wszystko.

Chiny serwisowi, który wprowadzi w komentarzach opcję "Za najlepszą z poprzednich części uważam: (o) pierwszą, ( ) drugą, ( ) trzecią".

No comments: