Sunday, October 14, 2007

ZHR : Za mało czasu na śmierć

W związku ze śmiercią ks. prałata hm. Zdzisława Peszkowskiego naszła mnie pewna refleksja. Nie pojechałem na Turbacz ponieważ przyjechał do mnie na weekend chrzestny, którego nie widziałem naprawdę dawno. W oczekiwaniu na przyjazd mojego chrzestnego do rodzinnego miasta zdążyłem spędzić trochę czasu z qmplami z Kręgu, pozałatwiać kilka spraw związanych ze studiami, wpaść w odwiedziny do Ciechocinka w celu wyjaśnienia co i jak ze śpiewnikiem, nacieszyć się nowo dostanym laptopem i kilka innych mniej lub bardziej czasochłonnych spraw. Pewna refleksja:

Starając się działać aktywnie w HOPRe, pełniąc służbę w Kręgu, użerając się z całą kretyńską biurokracją ZHRu, pisząc projekty dla ZHR, pomagając innym w sprawach informatycznych gdzie powinno się w ramach pełnionej służby ... gdzie kalendarz imprez harcerskich pęka w szwach... gdzie trzeba znaleźć jeszcze czas na bycie mężem, synem, wnukiem, studentem, chrześniakiem, przyjacielem... czy jest jeszcze czas aby zatrzymać się. Czy harcerza na czas ba czyjąś śmierć ? Czy strażnik ma czas na śmierć innego harcerza ? Czy harcerz w ogóle ma czas na coś poza harcerstwem ? Czy idee nadal służą nam czy to my zaczynamy służyć ideom ? Czy nie zatracamy się ... w naszym harcerstwie.... nie mając już czasu na normalne życie ?

................................

1 comment:

fidel said...

Widzę, że nie tylko ja mam takie przemyślenia...